Imperator Bałtycki - Browar PINTA
Dziś piwo dzięki któremu mogłem przeżyć chwile których niestety nie dane było zobaczyć na własne oczy. Otóż, pierwszy raz doświadczyłem (W wolnej Polsce!) reglamentowanej sprzedaży! Z jednej strony to dobrze, bo gdyby nie pan sprzedawca, klient przede mną kupił by wszystkie butelki, a ja mógłbym go tylko serdecznie pozdrowić w myślach. Zakupiłem przed świętami 2 butelki. No i jedna wylądowała u kogoś innego,a druga czekała na swoją okazję i tak minęły święta, sylwester. Ale w końcu ciekawość zwyciężyła :). Co to za twór?
Wszystko zaczęło się od Ataku Chmielu później zaatakowało Imperium a o to Imperator Bałtycki od Pinty!.
Piwo które jedni nienawidzą, przez kontrowersyjność związaną ze zgodnością ze stylem czyt. Porterem Bałtyckim, a drudzy stawiają mu pomniki i modlą się wieczorem przed zdobycznymi butelkami. Według mnie Pinta postąpiła słusznie. Skoro rewolucja to rewolucja. Zwykłego Portera Bałtyckiego jeszcze zdarzą uwarzyć :). Przechodząc do samego piwa. Etykieta bardzo ładna, można znaleźć wszystkie potrzebne informacje wraz z potrawami które panowie z Pinty polecają do ich najnowszego tworu. Jedynym mankamentem jest literówka w składzie, no bo co to jest ten ekstrakt sodowy? :), niby można się przyczepić, że przy takim piwie taka gafa, ale po co? :)
Uwaga, uwaga nalewamy... piana... no genialna, przepotężna. :) co prawda potem się redukuję do malutkiego kożuszka, ale to co jest na początku to niemałe zaskoczenie :). Aromat... no już od początku robi się ciekawie. Miks porterowych nut czekoladowo-kawowa z akcentami amerykańskich chmieli. W smaku? Co by wiele mówić Imperator jest po prostu pyszny :). Czego tu nie ma? Ale od początku.... pierwszy łyk to atak goryczki (co by nie mówić to jednak 109 IBU :)), bardziej żywicznej niż cytrusowej choć te też są obecne. Później dochodzą palone słody. Jest troszkę słodko, czekolada w typie bardziej mlecznej, troszkę kawy. Doszukać się można też smaku wiśniówki, no chyba, że to ta mityczna truskawka :P. Piwo jest bardzo pijalne, mimo swojej mocy zostało zaprojektowane i zrealizowane tak, że alkohol, podbudowa słodowa i goryczka są świetnie zbalansowane. Niestety pije się go szybko i mocno daje po głowie ;) w końcu to 24,7% ekstraktu i 9,1% alk. tu taka mała anegdotka od Pinty. Takowy ekstrakt wynika z tego, że jest to górna granica zalegalizowanego balingomierza do którego mieli dostęp. Cóż jest to piwo mocne i z tego względu uważam za bardzo słuszne posunięcie PINTY o wypuszczeniu tego piwa w butelce 0,33l, drugim nie mniej ważnym argumentem jest to, że przez to było po prostu więcej butelek na rynku, dzięki czemu także ja mogłem spróbować Imperatora :).
Czy piwo roku 2013? Możliwe :-). Śmiało po tym względem może konkurować z takimi piwami jak Pacific z Artezana którego miałem okazje pić na zeszłorocznych Birofiliach. Mniejsza o to. Dla mnie na pewno to świetne rozpoczęcie 2014r. Jak tylko pojawi się druga warka biegnijcie do najbliższego sklepu (który będzie go miał) co sił w nogach!.
Wszystko zaczęło się od Ataku Chmielu później zaatakowało Imperium a o to Imperator Bałtycki od Pinty!.
Piwo które jedni nienawidzą, przez kontrowersyjność związaną ze zgodnością ze stylem czyt. Porterem Bałtyckim, a drudzy stawiają mu pomniki i modlą się wieczorem przed zdobycznymi butelkami. Według mnie Pinta postąpiła słusznie. Skoro rewolucja to rewolucja. Zwykłego Portera Bałtyckiego jeszcze zdarzą uwarzyć :). Przechodząc do samego piwa. Etykieta bardzo ładna, można znaleźć wszystkie potrzebne informacje wraz z potrawami które panowie z Pinty polecają do ich najnowszego tworu. Jedynym mankamentem jest literówka w składzie, no bo co to jest ten ekstrakt sodowy? :), niby można się przyczepić, że przy takim piwie taka gafa, ale po co? :)
Uwaga, uwaga nalewamy... piana... no genialna, przepotężna. :) co prawda potem się redukuję do malutkiego kożuszka, ale to co jest na początku to niemałe zaskoczenie :). Aromat... no już od początku robi się ciekawie. Miks porterowych nut czekoladowo-kawowa z akcentami amerykańskich chmieli. W smaku? Co by wiele mówić Imperator jest po prostu pyszny :). Czego tu nie ma? Ale od początku.... pierwszy łyk to atak goryczki (co by nie mówić to jednak 109 IBU :)), bardziej żywicznej niż cytrusowej choć te też są obecne. Później dochodzą palone słody. Jest troszkę słodko, czekolada w typie bardziej mlecznej, troszkę kawy. Doszukać się można też smaku wiśniówki, no chyba, że to ta mityczna truskawka :P. Piwo jest bardzo pijalne, mimo swojej mocy zostało zaprojektowane i zrealizowane tak, że alkohol, podbudowa słodowa i goryczka są świetnie zbalansowane. Niestety pije się go szybko i mocno daje po głowie ;) w końcu to 24,7% ekstraktu i 9,1% alk. tu taka mała anegdotka od Pinty. Takowy ekstrakt wynika z tego, że jest to górna granica zalegalizowanego balingomierza do którego mieli dostęp. Cóż jest to piwo mocne i z tego względu uważam za bardzo słuszne posunięcie PINTY o wypuszczeniu tego piwa w butelce 0,33l, drugim nie mniej ważnym argumentem jest to, że przez to było po prostu więcej butelek na rynku, dzięki czemu także ja mogłem spróbować Imperatora :).
Imperator przejmuje fermentacje ;) |
Komentarze
Prześlij komentarz