Leżakowane Portery#1 - Grand Imperial Porter
Idzie zima, czas piw mocnych, rozgrzewających, ciemnych - czas Porterów. W związku z tym zaczynamy serię o leżakowanych Porterach. Kiedy to piszę skończył się właśnie mecz Polska - Szkocja. Miała być wygrana, ale.... no, tak to jest, zawsze mogło być gorzej :).
W każdym razie dziś opisuje piwo które czekało na opróżnienie od mojej obrony. Piwo dostałem od kuzynki (thx!). Jego data przydatności to 27.12.2013r. czyli przeterminowane prawie rok.
Piwo ciepłe, pite w temperaturze pokojowej. Po otwarciu chciało wyjść z butelki przez co pewnie piana padła jak nasza obrona dziś dwa razy. Choć jak na chwile się pokazała to niczym nasi napastnicy w obu meczach, mieli rozmach, chwilami. Jego dane techniczne to:
W każdym razie dziś opisuje piwo które czekało na opróżnienie od mojej obrony. Piwo dostałem od kuzynki (thx!). Jego data przydatności to 27.12.2013r. czyli przeterminowane prawie rok.
Piwo ciepłe, pite w temperaturze pokojowej. Po otwarciu chciało wyjść z butelki przez co pewnie piana padła jak nasza obrona dziś dwa razy. Choć jak na chwile się pokazała to niczym nasi napastnicy w obu meczach, mieli rozmach, chwilami. Jego dane techniczne to:
ekstrakt 18.1%
alk. 8.0% obj.
W zapachu. Słodko, karmel, likier wiśniowy. Smak. Zdecydowanie słodkie, likier wiśniowy, słodycz, kawa, lekka goryczka, palone słody,przypalona skórka od chleba, jakaś nuta dębowa(?) wędzona (?) jest ciekawie.
W smaku robi się naprawdę ciekawie, jednak ta słodycz zdecydowanie wszystko przytłacza. TAK! to piszę JA członek młodej części społeczeństwa wychowanej na słodkich jogurcikach, cukrze we wszystkim! ZA SŁODKO!
CZY LEŻAKOWAĆ? Odpowiedź na sam koniec cyklu. ;)
Komentarze
Prześlij komentarz