Imperial Orange Stout z warki 46

Genezą powstania tego piwa była moja niechęć do zrobienia typowego piwa świątecznego. Pije się takie fajnie ale..... w święta a później schodzi ciężko. A taki Stout do tego mocno czekoladowy zawsze ma wzięcie. Do tego ten styl przyjmuje wszelkie nietypowe dodatki jak na przykład użyta skórka pomarańczy :). Przy warzeniu niestety trochę za bardzo wysłodziłem więc wyszło go więcej ale niestety mnie ekstraktywnego przez co przydomek Imperial troszkę naciągany uciekł jeszcze bardziej i właściwie powinien to być Oatmeal Orange Stout, co też brzmi ciekawie ;). Cyferki tu ->Cyferki<-

Otwieramy!


Piana średnio pęcherzykowa opada po chwili w nicość (zauważyłem, że mam straszny problem z pianą ostatnio) choć ładnie krążkuje na szkle. Kolor zdecydowanie czarny, nie przejrzysty. Aromat bardzo ładny czekoladowo - kawowy, bardzo delikatna nuta pomarańczy i owoców egzotycznych.
W smaku Czekolada ale taka na pograniczu mlecznej i gorzkiej, palone słody, trochę pomarańczy i tak jak w zapachu troszkę owoców egzotycznych, średnia goryczka. Pełne, gęste, słodkie. Od fermentowanie <5blg to jednak sporo :). Jak na stouta mało kwaśne, co akurat odbieram jako zdecydowany plus. 


Dobry Stout, bardzo pijalny, brakuje trochę intensywności pomarańczy. Choć trochę skórki trafiło nawet do szejkera ;D. Tym piwem potwierdziłem swój mniej więcej stały zasyp palonych słodów do Stoutów, tak by paloność była dla mnie akceptowalna. Reszta zasypu trochę na zasadzie mam to wrzucę choćby końcówka słodu Whisky, który nie objawił swojej obecności. Można by jeszcze dorzucić jedną porcje płatków owsianych tylko co na to pani filtracja... :)

EDIT: 01.03.2016r. - Pije jedna z ostatnich butelek, aromat pomarańczy jest większy i piana... pianą BETON!! szok jak oglądam to zdjęcie wyżej. Warto ciemne ale jednak potrzymać dłużej. 

Komentarze

Popularne posty